Jak może wyglądać pogrzeb humanistyczny?

Pożegnanie Elżbiety Marini

Jak wygląda pogrzeb humanistyczny? Zobacz pogrzeb humanistyczny Elżbiety Marini - wśród dźwięków tanga i smaku kawy

Pani Elżbieta zmarła w podeszłym wieku, po niedługiej chorobie. Ostatnie tygodnie życia spędziła w jednym z podwarszawskich hospicjów.  Do końca towarzyszyła jej w tej drodze jedyna córka. Jednym z ostatnich życzeń Pani Elżbiety było napicie się łyku kawy – koniecznie z odrobiną mleka. Obok niej, na stoliku, zawsze stał bukiet świeżych tulipanów…

Skontaktowała się ze mną córka Pani Elżbiety*. Poszukiwała osoby, która poprowadzi ceremonię pożegnania jej mamy – osoby o nietuzinkowym życiorysie. Podjęłam się tego zadania. Poniżej, za zgodą Rodziny, publikuję fragmenty mojej pracy nad ceremonią oraz jej przebiegu.

PRACA NAD CEREMONIĄ

Przygotowując ceremonię pożegnania Pani Elżbiety spotykałam się kilkukrotnie z jej córką – w domu Pani Elżbiety oraz w Łazienkach Królewskich – miejscu szczególnie bliskim jej sercu. Drugim szczególnym miejscem w życiu Pani Elżbiety było Buenos Aires. Choć to daleko, starałyśmy się przenieść go jak najwięcej do naszej warszawskiej rzeczywistości.

Przygotowania do pogrzebu trwały 8 dni, w tym po 6 dniach miało miejsce pożegnanie z ciałem Pani Elżbiety przed kremacją i oddzielna ceremonia pamięci. W przygotowywaniu ceremonii towarzyszyły mi zdjęcia Pani Elżbiety z czasów życia w Argentynie i flakonik jej ulubionych perfum…

FRAGMENTY PRZEMÓWIENIA O ŻYCIU PANI ELŻBIETY (Z CEREMONII)

„Elżbieta przyszła na świat w powojennej Warszawie w 1951 roku. Dzieciństwo spędziła na Żoliborzu, jednak gdy miała 10 lat, jej rodzina podjęła trudną decyzję o emigracji – niespodziewanie los rzucił ich do Argentyny, gdzie osiedlili się w Buenos Aires. Tam, w obcej z początku kulturze, Elżbieta odnalazła swoje miejsce na ziemi.

Tęskniła jednak za krajem swojego szczęśliwego (choć trudnego w powojennej Warszawie) dzieciństwa. Ulgę w tęsknocie przynosiły jej  (wyczekiwane przez nią co roku) kwitnące tulipany. W odróżnieniu od Polski, te rozkwitają w Argentynie z początkiem października. Były to jednak kwiaty, które znała i kochała, bo kojarzyły jej się z dawnym domem.

* * * * *

Dla swojej córki, Pani Elżbieta była nie tylko mamą, ale najbliższą przyjaciółką. Konsultowały się we wszystkim – od świątecznych prezentów, po trudne sprawy zawodowe. Miały też swoje drobne rytuały – jak wspólne picie cafe con leche – koniecznie „po argentyńsku” – mocnej kawy pół na pół z gorącym mlekiem. Według Elżbiety ta najlepiej smakowała do kruchego argentyńskiego rogalika, medialuna.

* * * * *

Z biegiem lat jej dom wypełniły tulipany i pawie pióra – symbole piękna, elegancji i pewnej nostalgicznej tęsknoty za Europą. Były dla niej jak pomost między starym i nowym światem. Zbierała też płyty gramofonowe z muzyką – w Buenos Aires szczególnie pokochała tango. Choć nieczęsto można było zobaczyć ją tańczącą, z lubością się mu przysłuchiwała, podziwiając innych tancerzy.

* * * * *

Po śmierci męża Elżbieta zapragnęła wrócić do Polski, poznać swoje korzenie, o których w domu rodzinnym nie mówiło się zbyt często. Osiadła w Warszawie, w jasnym, przestronnym mieszkaniu niedaleko Łazienek Królewskich, gdzie pawie przechadzały się dostojnie po alejkach. Poświęciła się odkrywaniu rodzinnej historii. W archiwach odnalazła ślad po swojej babci. Często powtarzała, że żałuje, ze nie dane im było się poznać; że czuła, że ta kobieta była jej szczególnie bliska.”

 
 
Pogrzeb humanistyczny Elżbiety Marini

POŻEGNANIE Z CIAŁEM (PRZED KREMACJĄ)

Ceremonia pożegnania odbyła się w kameralnej sali w zakładzie pogrzebowym. Ciało Elżbiety zostało owinięte w piękny, batikowym całun, który przywiozła jej córka – kolory tkaniny nawiązywały do jej lat spędzonych w Ameryce Łacińskiej. Był to też gest nawiązujący do jej miłości do sztuki.

Córka, nałożyła jej na uszy klipsy z pawimi piórami. Do jej dłoni wsunęła tulipany – w kolorze pomarańczowym, fioletowym i białym (w Ameryce Łacińskiej kolory te nawiązują do życia pozagrobowego i są często obecne np. podczas święta Dia de los Muertos).

To była intymna chwila. Bliscy po kolei podchodzili, aby dotknąć całunu, szepnąć ostatnie słowa. Pożegnanie zakończyło się chwilą ciszy, po której trumna została zamknięta, a ciało zabrane przez zakład pogrzebowy do kremacji.

CEREMONIA CELEBRACJI ŻYCIA (W ŁAZIENKACH KRÓLEWSKICH)

Ponieważ rodzina zdecydowała się nie jechać do krematorium (jest to dość trudne doświadczenie, zdecydowanie bardziej „techniczne”, z niewielką przestrzenią na możliwość osobistego pożegnania), po pożegnaniu z ciałem (nieprzypadkowo w tym szczególnym czasie, kiedy miało być ono poddawane spopieleniu) zgromadziliśmy się na pół-oficjalnej ceremonii plenerowej w Łazienkach Królewskich.

Ze względów oczywistych nie mogliśmy mieć ze sobą urny, więc towarzyszył nam piękny, duży portret Pani Elżbiety, ustawiony na niewielkim statywie.

Ładny nekrolog. Jak wygląda nekrolog humanistyczny

Ceremonię rozpoczęłam słowami:

„Zebraliśmy się tutaj, aby świętować życie Elżbiety – kobiety, która w sercu nosiła dwa kontynenty, dwa języki, dwa domy. Smakowała je jak dobrą kawę, dbała o piękno wokół siebie. Dzisiaj wspominamy ją poprzez słowa, muzykę i gesty, które były jej bliskie.”

W czasie tej uroczystości towarzyszyły nam takie symbole jak kawa, tulipany i tango, a wokół nas od czasu do czasu przechadzały się pawie.

Każdy z uczestników został poproszony o podzielenie się jednym wspomnieniem o Elżbiecie. Mógł też przynieść coś od siebie – fotografię lub przedmiot, który mu/jej o niej przypominał. Rzeczy te złożyliśmy w pięknym, dekorowanym pudełku, tworząc w ten sposób „kapsułę pamięci” (memory box), jako wyjątkową pamiątkę tego trudnego czasu dla jej córki.

Obok pudełka, córka Pani Elżbiety ułożyła kilka starych zdjęć – dzieciństwo w Warszawie, młodość w Buenos Aires, powrót do Warszawy.

Z niewielkiego głośnika, który miałam ze sobą, rozbrzmiały dźwięki El último café (dosł. „Ostatnia kawa”) – argentyńskiego tango ze słowami Cátulo Castillo i muzyką Héctora Stamponiego, przywołując atmosferę Buenos Aires.

Na zakończenie ceremonii uczestnicy otrzymali po jednym tulipanie. Poprosiłam, aby każdy przez chwilę pomyślał o Elżbiecie i jej wpływie na ich życie, a następnie złożył kwiat w symbolicznej przestrzeni pamięci.

Niespodziewanie, na koniec naszej ceremonii, w ogrodzie rozległ się krzyk pawia. Pamiętam, że ktoś z uczestników zaśmiał się  i powiedział: „To znak. Myślę, że Elżbieta by się ucieszyła.”

UROCZYSTOŚĆ POGRZEBOWA NA CMENTARZU PRAWOSŁAWNYM

Pogrzeb miał miejsce 2 dni po ceremonii w parku. Mimo, iż Kościół Prawosławny nie dopuszcza kremacji ciał wiernych, a Pani Elżbieta nie była tego wyznania, zgodnie z prawem mogła zostać pochowana (właściwie: dochowana) w grobie swojej babci, której była „zstępną” (wnuczką). Ze względu na zasady panujące na cmentarzu, przed uroczystością świecką odbyła się ok. 15-minutowa liturgia prawosławna.

Przed ceremonią rozdałam uczestnikom cienkie świeczki cerkiewne, które rozpaliliśmy po przybyciu do miejsca pochówku, podając sobie ogień od świecy do świecy.

Ponieważ główna uroczystość – z przemówieniem – miała miejsce dwa dni wcześniej w Łazienkach Królewskich, przy grobie nie powtarzałam jej po raz drugi. Odczytałam wiersz. Na koniec, gdy pracownicy cmentarza zasypywali grób ziemią i zasłaniali go darnią (na tym cmentarzu praktykuje się zamykanie grobu przy rodzinie, ale zwyczaj ten różni się na różnych cmentarzach), puściliśmy muzykę z Evity, w której Madonna śpiewa znaczące słowa:

„Don’t cry for me, ArgentinaThe truth is, I never left you”…

Przy dźwiękach muzyki, na grobie złożyliśmy przyniesione kwiaty (uczestnicy zostali poproszeni o nie zamawianie wieńców, za którymi Pani Elżbieta nie przepadała) i wetknęliśmy dopalające się z wolna świece w ziemię.

Po zakończeniu uroczystości, rodzina udała się na konsolację, a ja – na zasłużony odpoczynek.

Pogrzeb każdej osoby jest inny, bo każdy niesie niepowtarzalną historię swojego życia. W projektowanych przeze mnie ceremoniach nic nie jest przypadkowe, a żaden gest nie jest „zbędny”. Wszystko, nawet kolor kwiatów, może nieść swoje znaczenie. Taka bogata w symbole ceremonia, nawet jeśli trwa ponad godzinę, nie dłuży ani nie nuży, ponieważ każdy jej element jest o osobie, którą żegnamy.

* Niektóre dane, w tym imię, zdjęcie i data pogrzebu, zostały zmienione, aby chronić prywatność moich klientów.

Każda ceremonia, którą tworzę, jest niepowtarzalna, bo każde życie jest wyjątkowe. Zadzwoń do mnie (tel. 791 777 302) lub napisz, aby wspólnie zaplanować pożegnanie, które będzie odpowiadać Twoim oczekiwaniom i potrzebom. Razem stworzymy przestrzeń pełną szacunku, miłości i wspomnień.

Rodzaje ceremonii humanistycznych pogrzeby nietypowe